3.3.15

***

Tato,


Nigdy nie rozumiałam czemu to zdanie zaczyna się z wielkiej litery, przecież jest po przecinku, nie po kropce. Zastanawiam się jak zacząć. Już długo się zastanawiam, bo nie wiem jak przejść do sedna. Przygotuj się. To nie będzie miły list.
Psycholog powiedziała, że nie poradziłam sobie z Twoją śmiercią, że nie przeżyłam żałoby. Tylko jak się ją przeżywa? To można odbębnić i o tym zapomnieć? Czy ona w ogóle wie o czym mówi?
Pamietam jak tam leżałeś, pod blokiem. Pamiętam dokładnie Twoje ciemnozielone sztruksowe spodnie, granatową cienką kurtkę. Strasznie ją lubiłam. Nie mogę sobie przypomnieć Ciebie w pełnej sprawności fizycznej. Mogę oglądać zdjęcia, uczyć się ich na pamięć, a w głowie mam tylko ten jeden obraz. Obraz, gdy jesteś już chory. Twoje ruchy nie są płynne, nie kontrolujesz prawej ręki tak jak byś tego chciał. Kuśtykasz. Widzę jak jest Ci przykro. Boję się, że zobaczyłeś w moich oczach to, co ja teraz widzę w swojej głowie. Chorego człowieka. Pamiętam ostatni dzień w którym się widzieliśmy. Pamiętam jak do mnie docierało, że już Cię nie ma. Nie docierało, że nie będzie. Pamiętasz?
Leżałeś tak wygięty, taki słaby, z nosa wypłyneła galaretowata papka. Szaro różowa. Leżałeś, a M. płakał. Krzyczał, bo chciał Cię obudzić. Myślę, że on już wiedział, że nie żyjesz. Dla mnie po prostu na chwile odszedłeś. Nie wiedziałam co czuć. Przyznam Ci się, że poczułam pewną ulgę. Poczułam, że teraz w końcu będę mogła iść do pracy i nie będziesz mi wyrywał słuchawki z ręki. Nie będę przerażona dzwonić do mamy, że znów wsiadłeś do samochodu. Nie będę trzęść się w środku za każdym razem kiedy mnie odtrącasz. Tak. Nie sądziłam, że to powiem, ale zrobiłeś się wredny. W sumie Cię rozumiem. Jest mi Ciebie szkoda. Naprawdę mi Ciebie szkoda. Patrzę i widzę jakim jesteś słabym schorowanym człowiekiem. To zobaczyłeś w moich oczach tego dnia? Wiesz, że jedyne czego chciałam to to, żebyś był dalej moim ojcem? Wiesz, że nie obchodziło mnie czy możesz obrać ziemniaki, czy trzeba Ci pomóc. Wiesz, że miałam szesnaście lat i przede mną było tyle rzeczy o których mogłam Ci opowiedzieć. Pamiętam jak się uśmiechasz, ale pamiętam doskonale jak płaczesz, jak masz wszystkiego dosyć. Rozrywało mnie wtedy od środka.
Zwolnili mnie z pracy. Tydzień temu. Zastanawia mnie czy byłbyś zze mnie dumny czy może rozczarowany. Ostatniego dnia powiedziałeś mi, że są ze mną same problemy, że jestem leniwa. Powiedziałbyś to samo? Czy byłbyś dumny z tego, że chce być sobą. Wiesz ile jest pytań na które mi nie odpowiesz? Wiesz, że codziennie rodzą się kolejne? Wiesz, że zostawiłeś mnie z tym wszystkim samą? Wiesz o tym? Wiesz, że nie mogę do Ciebie zadzwonić z płaczem, że znów pokłóciłam się z P. i nie wiem co robić?  Że jest mi przykro, nie rozumiem świata i nie rozumiem mężczyzn, a jeszcze bardziej nie rozumiem siebie. Wiesz? Co byś mi powiedział? Zrozumiałbyś mnie czy byłbyś jak matka? Wymagający, niezadowolony i pragnący tylko i wyłącznie spławić mnie jak najszybciej.
Tato, jestem na Ciebie zła. Jest mi strasznie przykro. Brakuje mi Ciebie każdego dnia. Wiem, że nie wyjechałeś, że nie wrócisz, że już naprwdę Cię nie ma. Chciałabym Cię dotknąć, przytulić się do Ciebie i powiedzieć Ci jak mocno Cię Kocham. Nie ma Cię. Zostawiłeś mnie z tymi wszystkimi uczuciami samą. Po prostu sobie poszedłeś. Nie żegnając się, nie zostawiając żadnej odpowiedzi. Same domysły. Ile byłabym mądrzejsza, ile byłabym lepsza gdybym Cię miała. Tyle byś mnie nauczył. Nauczyłbyś? Może wcale bym Ci się nie podobała, może byłbyś zawiedziony, może patrzyłbyś na m nie z odrazą jak na coś wybrakowanego, nie udanego. Tak ważne jest dla mnie to co byś czuł, co byś myślał. Ale nigdy nie będę tego wiedzieć, przecież Cię nie ma. Ci wszyscy mężczyźni z którymi się spotykałam, czy oni są tacy jak Ty?
Widzę Cię cały czas w drzwiach do mojego pokoju, nie potrafię przywołać innego wspomnienia.
Tato, jestem wściekła. Mam w środku głęboką pustą dziurę. Pogłebi się kiedyś bardziej. W dniu w którym wezmę ślub, odwrócę się i nie zobaczę Cię wzruszającego się. W dniu w którym urodzę dziecko i spoglądając na ludzi stojących nademną nie będzie tam Ciebie.
Tato, to nie jest mój ostatni do Ciebie list. Chciałabym pisać dalej, ale nie mogę. Duszę się, głowa mi pęka, a w gardle wszystko staje. Nie mogę też płakać. Muszę zaraz sprawiać wrażenie, że wszystko jest dobrze. Wiesz, P. się o mnie martwi. Nie chce sprawiać mu przykrości. Bardzo go Kocham.
Nie poznasz go nigdy. Nie chciałeś go poznać? Nie chciałeś widzieć tego wszystkiego? Nie chciałeś mi pomagać?
Chyba rozumiem. Ty pewnie o tym nie pomyślałeś.
Muszę się zbierać.





***


- co jest? -
- boli mnie głowa -
- byłaś na badaniach? -
- nie -
- wiesz, że to może być... -
- wiem -
- zrobisz coś z tym? -
- nie, teraz się boję... -


Brak komentarzy:

O mnie