29.9.10

***

"-Mieliśmy w domu studio fotograficzne, książki na półkach, obrazy na ścianie, ciepło, miłość i magię.Tej magii właśnie nie mogę odżałować.Była wszędzie. Unosiła się w całym domu, widać ją było gdy promienie słoneczne po cichutku wpadały do pokoju. Była w gorącej wannie, w szumie wody przeplatającym się z dźwiękami z głośników.W moim porannym wstawaniu, i wieczornym chodzeniu razem spać. W zapiekankach z camembertem i winogronami, a w trudnych chwilach w tostach z samym masłem. W wieczornych filmach, w moich badziewnych rysunkach, w naszych wspólnych zdjęciach których nigdy nie było, a było ich tak dużo. W szpitalu, gdzie powiedzieli,że prawdopodobnie mam nowotwór i w moich kłamstwach ,że wszystko jest ok. W słowie Kocham,które było tak beznadziejnie mdłe w naszej sytuacji. Wszystko było jak piękny film, na którym wszyscy zachwycają się magią, obrazem,historią.Niby zwyczajną, a jednak taką niezwykłą.Stworzyliśmy sobie realizm magiczny,którego on mnie nauczył i który oboje kochaliśmy. Film się skończył.Wyszliśmy jeszcze przed napisami.Nie potrzebnie.Gdybym tylko wiedziała, kto napisał scenariusz, zmusiłabym go,do zmiany zakończenia.Do zrobienia never ending story z nami w roli głównej.Tak wszystko przepadło.Co jakiś czas wypływa na wierzch ta niemoc zrobienia czegokolwiek.Chciałabym znów móc dotknąć światła, przejechać po nim dłonią, czuć jak jest gęsto i ciężko od niezwykłości.Potrzebny jest wspomnieniowymazywacz,żeby dalsze losy miały szanse.Szanse swojej wyjątkowości.Szanse,aby mogły stać się czymś niezwykłym i zapaść głęboko w pamięci. Narazie nie mają.A mówiłeś,że czas to taki skurwysyn co zaciera wszystko.Nic nie zatarł.Ryje w pamięci dalej.Przegrał.
Nigdy już nie wyjdę przed napisami.

O mnie