28.7.08

***

Wcale mnie nikt nie porwał,bo kto niby porwać by mnie miał.Odegrałam swoją rolę i zasnęłam.Budząc się już wszystko miało inny kolor.Było bardziej ostre,kontrastowe,kolory przez to były intensywniejsze,albo też takie zdawały się być.Prażone migdały znów nabrały swego smaku,a kawa wartości dawnej.Celebrowanie niektórych czynności jest próbą dodania wartości większej.Życiu,codzienności,martwym rzeczom.Każdego dnia uczymy się siebie.Siebie samych.Na co nas stać,na co możemy sobie pozwolić,mając na wyposażeniu nasze ciało i umysł.Do czego jesteśmy w stanie się posunąć gdy nam na czymś zależy i jak zachowujemy się w chwilach kryzysu.Rzeczy,które wydawałoby się ,że nigdy nie przejdą nam przez myśl,nagle stają się nie dość,że rzeczywistością,to czymś normalnym,codziennym.Moralność wydaje mi się teraz pojęciem względnym.Rozpatrując dane sytuacje pod różnymi kątami,można zadać pytanie czym właściwie jest ta cała moralność?Czemu po chwilach w których czujemy się dobrze,czujemy się szczęśliwi,w jakiś mniejszy czy większy sposób spełnieni,przychodzą wyrzuty sumienia?Czy te wyrzuty sumienia nie są czasem próbą usprawiedliwienia się przed samym sobą,lub swego rodzaju karą narzucaną przez nas samych na nas samych?Czy próby rozmów o tematyce egzystencjonalnej nie są swoistą drwiną.Kpiną z tej całej moralności o której mowa.Udając i wybielając się w ten sposób.Wiem,że to jest złe.Nie żałuje,ale więcej się powtórzyć to nie może.Owszem może.Ba!Śmiem twierdzić nawet,że przy najbliższej okazji się powtórzy.Mało tego,mimo całego wywodzenia się późniejszego na temat skutków,konsekwencji i całego tego syfu znów będą tylko udawaniem.Tacy jesteśmy.Chociaż twierdzimy inaczej

1.7.08

***

Wolałabym żeby mnie ktoś porwał.Tak na jeden dzień.Zabrał gdzieś gdzie nikogo nie ma,pozwolił mi chodzić boso po trawie i cieszyć się słońcem,ciepłym powietrzem i wszystkim tym co może się wydarzyć przez cały ten porwania czas.Zamiast tego całego zgiełku i szumu ,który się będzie w koło mnie dział.Będzie,co roku tak jest.Jestem dobrą aktorką,będę dobrze się bawić,odgrywając rolę,którą sobie sama wymyśliłam.Jestem dobrą aktorką,sama dla siebie.Uśmiechać się będę,zabawiać wszystkich swoimi żartami,będę tańczyć tak jak każdego wieczoru gdy wychodzę się pobawić,pić drinki będę i jeszcze raz uśmiechać się do wszystkich.Radośnie spoglądać w koło myśląc o tym,że mazanie palcem po mokrej szybie sprawia mi poniekąd radość.Mówić dużo będę,zawsze mówię dużo.Zapychać czas nieistotnymi informacjami,które umkną po chwili tak samo mi jak i całej reszcie.Wykorzystując te umykające chwile powiem też coś ważnego,żeby być w zgodzie z samą sobą.To takie małe oszustwo będzie.Oszukuje wszystkich codziennie i samą siebie też,więc nikomu nie zrobi to różnicy.Nikomu krzywdy nie zrobię,nie zawadzę.Czemu więc nie?To takie moje rozdwojenie jaźni.Widoczne jedno,a ukryte drugie.Jakby dobrze się przyjrzeć to nawet moja twarz swoimi rysami pokazuje,że nie jest dokładnie tak jak się wydaje.Wystarczy ją podzielić na pół.Każdej połówce zrobić lustrzane odbicie.Każde jest inne.Wszyscy tak mamy.Każdy z nas jest asymetryczny nie tylko wyglądowo. Tam w środku też.

O mnie