Znów. Wcześniejsze, sygnały wyraźniejsze, głośniejsze. Zaledwie w parę chwil, zaledwie w parę dni, nie dni, zaledwie parę godzin, parę chwil. Wcześniej i wyraźniej. Czyżbym dogadała się ze swoim umysłem. Czyżby miał już dosyć, więc broni się mocniej niż zwykle. Szybciej reaguje, dostrzega. To nic. Wkładam w gorącą wodę jedną stopę - parzy - wkładam drugą - parzy - rozmasowuję ręką, jakby miało to jakieś znacznie, jakby to miało jakoś pomóc. Wyjmij je. Nie. Pcha do tragedii. O losie.
Stoimy tutaj. Jak koty drewniane, patrzymy tępo w jeden punkt. Można by nas postawić tak i zalać ciężką masą. Aby się nie poruszyć. Poruszenie sprowadza tragedię. Tragedia i dramat. Komedia i pas.
A Ty nic nie rozumiesz. Nic kompletnie. A czemu? Przecież to takie ludzkie. Przecież to takie proste.
A nie, no co Ty. Plącze się z każdym słowem, widać jak się sili. Po co się sili, po co udaje? Po co zabija to w sobie, by stworzyć, kreować, nowe, czarne, złe, wymięte, zwierzęce, szorstkie, brudne, jałowe tak na prawdę. A sili się dalej, by nadać sens, urzeczywistnić , uwierzyć. O życie.
A Ty? Po co się odzywasz jak nie masz nic do powiedzenia, nic, to nie, mówi, wylewa z siebie potok słów, wyrazów, potok rwący, przejrzysty, przebiegły, czysty w zjadliwości.
Czemu się pytam, czemu? Jaki w tym cel widzisz? głupoty robisz, tyle Ci powiem. Ale Ty wiesz, Ty doskonale wiesz, ale nie możesz inaczej, to silniejsze od Ciebie? no jak silniejsze? Od Ciebie? No weź
4.10.12
Subskrybuj:
Posty (Atom)