30.4.09

***

Mam ciche dni.Od jakiegoś czasu.Sama ze sobą.Zaczynam coś mówić i urywam w połowie zdania.Nie chce mi się już samej siebie słuchać.Samej siebie mam dość.Znudziłam się i zmęczyłam sobą.To dość zawiła sytuacja.Samej sobie przecież nie powiem spierdalaj,albo,że nie mam czasu,albo,że nie ma mnie w domu,lub cokolwiek innego co wyda mi się najlepsza w danej chwili wymówką.To nie jest takie proste,gdy wychodzę do pracy,przecież nie ma zmiłuj,muszę stanąć przed lustrem.Bo jak inaczej mam się wyszykować?Widzę ją wtedy ,tą której tak ostatnio nie lubię.A za nią przemykają różni ludzie,zatrzymują się,patrzą.Czasem się uśmiechną,czasami zaczną płakać.Są różni.Wysocy,niscy,grubi i ci chudzi,niektórzy patrzą się wyniośle,a jeszcze inni spuszczają wzrok.Czasami coś ktoś powie,wtedy strasznie kłuje,gdzieś w okolicach klatki piersiowej,pod mostkiem.Średnie to uczucie.Oddalam się od lustra,zamykam drzwi,zostawiam wszystko gdzieś,za bardzo nie wiadomo gdzie.Taka intensywna wegetacja.Bo niby jest Cię wszędzie pełno,coraz to nowsze miejsca,nowi ludzie.To wszystko niby fajne,ale jakieś mdłe.Nijakie.Niby szare,ale to ta skala 256 odcieni szarości. No i jak się tu nie pogubić?Śmiejesz się ,tańczysz, opowiadasz żarty i robisz z siebie pajaca,a w głowie tylko jedno.Zbierać w lesie rano rosę,a wieczorami gdy robi się chłodno otulać się pajęczyną. Niby samemu,a jednak nie do końca.Niechęć zaakceptowania stanu rzeczy.
"O czym myślisz przed zaśnięciem?" O tym jak zimne powietrze otula mi twarz,jak wiatr muska mnie po policzkach.O tym,że dłoń ,którą trzymam na poduszce trzymam w jakimś celu.
Gdy zechce,żeby pachniało bzem,tak się stanie,potrafię to poczuć.Gdy zechce, poczuć,że ktoś trzyma mnie za rękę,zrobię to.Tylko tak długie oszukiwanie samej siebie,źle wpływa na psychikę.Moją psychikę

O mnie