31.7.13

***

Zrzygam się zaraz. Obiecuje, że to wszystko wyrzucę na raz. Zwymiotuje wszystkie myśli, sny, słowa, pieprzone czyny. Wszystko. Nie chce tego w sobie. Jest kwaśne, gorzkie, słone i pachnie tym samym, zawsze tym pachnie. Zawsze to wiem, zanim się zacznie. Zawsze muszę to uruchomić w sobie. Co za gówno! I wszystko się zmieni, a miało się nie zmieniać. Co za totalne nie porozumienie. Nie, nie zrobię tego jutro, nie zrobię, bo wiem , że to nic nie da, że będzie gorzej. Aaa pieprzenie! Zrobię dokładnie to , usprawiedliwiając się w głowie, że to dobre. Wymyślę tysiąc wymówek, wiesz przecież. Nie chce tego, ale nic nie poradzę.
I siedział ten kormoran i patrzył się na mnie i nie dowierzał
-głupia- mówił - na co Ci to wszystko, na co Ci piasek, na co Ci woda, nic nie ma znaczenia- podeszłam trochę bliżej - nie podchodź, to bez sensu, przed nami wielka woda, gdy Ty zrobisz krok, ja odlecę daleko, już nigdy mnie nie znajdziesz, już nigdy nie zobaczysz takiego jakim jestem teraz. Nie zbliżaj się. Zostań gdzie stoisz i patrz ile chcesz.- ale nie mogłam, bo we mnie już od dawna jest coś co wywołuje impulsy, co rządzi emocjami. Podeszłam bliżej. Ostrzegawczo odwrócił głowę. Zrobiłam dwa kroki w głowie i jeden krok stopą. Odleciał. Wzbił się w górę, zatrzepotał skrzydłami i wydał ten swój kormorani dzwięk. Obejrzał się raz, a może i nawet kilka.- mowiłem Ci, żegnaj- Gorąca czerwona kula oślepiła swym blaskiem. Nie wiem w którą stronę odleciał. Noga ugrzęzła jak w bagnie, między zielonymi glonami. Ostrzegał przecież. Dezorientacja. Przecież, wiem co zrobiłam źle. A lis? Skąd nagle pojawił się lis? Flashback. Spojrzał z pogardą o schował się w lesie. Powoli, nie przejmując się wcale.

15.7.13

***

Zabawne jest to jak zróżnicowane, a czasami niewytłumaczalne uczucia budzą się w naszych głowach. Podyktowane często silnymi bodźcami, a niekiedy zwykłym okruszkiem wspomnień, lub małą rzeczą z pozoru nie groźną i nie mającą znaczenia. Uwielbienie, oczarowanie,zazdrość, radość, rozgoryczenie, żal, nienawiść, złość , smutek, zawód i wiele wiele innych emocji w które tak świetnie jesteśmy wyposażeni. Jest dobrze, gdy je rozumiemy, gdy pojawiają się skądś , gorzej gdy budzimy się rano, a one niewytłumaczalnie błądzą po naszym ciele, wędrują od stóp do głowy i po prostu są, a my nie wiemy czemu teraz, czemu w ogóle przyszły. Myśli... czasami tak ciepłe, że boimy się by nie wyszły na zewnątrz, są po prostu, zrodziły się i nie ma w nich przecież nic złego, a jednak. A jednak boimy się, aby nie było ich widać , czemu? Tak bardzo boimy się nie zrozumienia, odrzucenia, braku akceptacji? A te zimne? Też z nikąd. Ich boimy się jeszcze bardziej? Bo przecież są złe ? Wychodzi na to ,że boimy się wszystkiego? Strach przed odbiorem innych. Tak trudno spotkać na swojej drodze kogoś kto potrafi przyjąć nas w czystej postaci. Akceptować nasze myśli, czyste, nie przerobione. Tak trudno jest nam zaakceptować gdy taka osoba się pojawi, nie bać się mówić,  w obawie ,że nagle się ją straci, że zmieni się jej widzenie naszej osoby, już nie będzie nas rozumieć, nie będzie brała wszystkiego co naturalne, za niegroźne. Strach. Boimy się i niszczymy nasze marzenia, niszczymy siebie i czasem tworzymy nowe ofiary, naszego niewytłumaczalnego strachu. Niewytłumaczalny? Przecież jesteśmy w stanie dorobić sobie wiele teorii i dopisać wiele "ale" , żeby usprawiedliwić się i brnąć dalej. Wszystko byłoby prostsze, och wszyscy to przecież wiemy "ale" to tylko łatwo się mówi.
Czasem pojawia się w nas uczucie, do którego boimy się przyznać. Mimo ,że rwie się w nas, drąży dziurę w brzuchu, pojawia się niewytłumaczalnie. Jakie mamy prawo by obarczać nim kogokolwiek? Jak bardzo boimy się , by nie być źle odebranym.
Tymbark powiedział mi "Nie mów za dużo..." , a ja cholera powiedziałam za dużo po raz kolejny. Teraz zamiast jednej, w brzuchu mam dwie dziury. Tę , którą dyktuje mi strach i tę, którą wierci tęsknota. Chociaż...Czy można tęsknić za czymś , czego się nigdy nie miało, czego się nigdy nie dotknęło  nie uświadczyło, albo za czymś co od zawsze było od nas daleko? Można?

O mnie