Głowa nie daje mi spokoju. Od
dłuższego czasu, pęka mi codziennie. Tak, jakby chciała mi
powiedzieć “hej, za dużo tego we mnie! Wyrzuć to!” A ja głupia
nie potrafie, bo miotam się ciągle i dostarczam jej nowych
zmartwień. To chyba leży w moim charakterze, w mojej naturze. Tyle
chciałabym dać innym, a tak mało mam do zaoferowania. Tak mało
mam wszystkiego.
Chciałabym przytulić te wszystkie
płaczące w środku i na zewnątrz dzieci. Małego chłopczyka,
który powinien już spać, a stoi na przystanku sam w środ
ciemności. Jego mama jest obok, zaledwie pięć metrów dalej,
opierając się o drzewo zwraca syf który w niej siedzi. Nie chce
się jednak oczyścić, wyciera twarz i przechyla butelkę. Przykro
mi mała dziewczynko, bo z taką łatwością mówisz ,że mama
prędko nie wróci. Masz pewnie zaledwie dziesięć lat, a już
pogodziłaś się ze świadomością, że mama to dodatek do twego
istnienia. Chciałabym być duchem. Objawić się każdej z nich i
wytłumaczyć : “Jesteś rodzicielką, jesteś twórcą. Nie
zaniedbuj swojego dzieła, pielegnuj je, szanuj, kochaj. Będzie
rosło, będzie pięknie kwitło, a Ciebie rozpierać będzie duma.”
Im trzeba dać coś w zamian. Ale to
nie ich wina, to wina świata, który nam kreują, który w nas
wpychają. Coś za coś. Nigdy nic po prostu.
Chciałabym podejść do każdej
dziewczyny, kobiety. Do tych ,które tak bardzo cierpią. Wylewają
po cichu łzy i zatracają się w niszczeniu siebie. Chciałabym
każdą z nich pogłaskać po głowie, dać uczucie ciepła,
akceptacji i wyrzucić z nich osamotnienie, rezygnacje, oraz każdą
negatywną rzecz która zradza się w ich głowach. Chciałabym dać
im nadzieję, że mają dar, który trzeba pielęgnować, że wcale
nic nie jest stracone, że to wszystko co złe to jedna wielka
mistyfikacja złych mocy. To nie istnieje. Istnieje tylko jasne
światło ,które każda z nich posiada. Wystarczy tylko, albo aż,
zrzucić z siebie cień. One są mądre, silne, tylko ktoś, albo
coś, nie może tego znieść.Gdy zwiędną Ci kwiaty na balkonie,
posadź nowe. Pokaż, że to Ty tu rządzisz, że to Ty
decydujesz.Wygranie wojny, wiąże się z wygrywaniem i toczeniem
wielu bitew. Chciałabym je chronić przy staczaniu każdej z nich.
Chciałabym położyć dłoń na
ramieniu każdego mężczyzny, dodając otuchy i mówiąc “Idź
bohaterze, to Twoja droga, to Twoja misja. Masz w sobie tyle siły,
że możesz poradzić sobie ze wszystkim”. W chwilach gdy wchodzą
do ciemnego lasu, iść przodem i dawać światło, żeby było
prościej, łatwiej. Tak, aby obudzić w każdym z nich świadomość,
że są w stanie zrobić wielkie rzeczy, że są oddziałem, każdy z
nich osobno. To oni swą siłą, decydują o wyniku bitwy. To oni swą
siłą, wygrają całą tę wojnę, by każdy z nas mógł być
szczęśliwy.
Nie jestem duchem. Jestem istotą żywą.
Ograniczaną przez czas, odległości, miejsca, umysł, a przede
wszystkim przez system który rządzi tym światem. Małymi
kroczkami, będę jednak dążyć do tego, aby pomóc tym, którzy
tego potrzebują. Uda się. Wiem to. Teraz wiem też, że są ludzie
którzy mi pomogą. Wierzę w to.
Chcę zabrać mamę do Rzymu pokazać
jej rzeczy których nigdy nie widziała, o których tylko słyszy,
czyta, ogląda. Nie doświadcza. Należy się jej.
Chciałabym zabrać P. do Paryża. Tam
mimo zgiełku i tłumu jest dużo wolności, którą odkryłam, dużo
dobrych rzeczy , których tutaj nie ma. On łaknie wolności,
swobody. Czuje jak kotłuje się w nim energia. Wychodzi z niego
czasami, nie w ten sposób co powinna. Wychodzi z niego nie dając mu
uczucia ulgi, tylko powodując kolejne zniszczenia w jego głowie, w
jego sercu. Jest mi wstyd, że wyświadczam mu niedźwiedzią
przysługę. Chwile wytchnienia opłaca długim i intensywnym
cierpieniem. Ale to tak jak z tymi kwiatkami. Nie można ich
wyrzucić. Czas pokazać, że to światło tu rządzi, a nie te
przeklęte cienie.
Chciałabym podejść do T. wtedy ,gdy
widziałam jak bardzo jest zagubiony. Wziąć
go za rękę, wyprowadzić z jaskini gdzie wszystko go przytłacza.
Wyjść i dać mu oddychać. “Weź trzy głębokie wdechy i zobacz,
jesteś ponad to!” Chciałabym poczuć jego spokój i radość.
Chciałabym podejść do brata,
powiedzieć “Stary, patrz jakie to wszystko jest piękne!”.
Chciałabym, żeby uwierzył, że wszystko ma sens, żeby zaczął
żyć, nie tylko egzystował. Chciałabym, żeby uwierzył.
Jestem chciwa.Tyle bym chciała.