28.5.12

***

Głowa nie daje mi spokoju. Od dłuższego czasu, pęka mi codziennie. Tak, jakby chciała mi powiedzieć “hej, za dużo tego we mnie! Wyrzuć to!” A ja głupia nie potrafie, bo miotam się ciągle i dostarczam jej nowych zmartwień. To chyba leży w moim charakterze, w mojej naturze. Tyle chciałabym dać innym, a tak mało mam do zaoferowania. Tak mało mam wszystkiego.
Chciałabym przytulić te wszystkie płaczące w środku i na zewnątrz dzieci. Małego chłopczyka, który powinien już spać, a stoi na przystanku sam w środ ciemności. Jego mama jest obok, zaledwie pięć metrów dalej, opierając się o drzewo zwraca syf który w niej siedzi. Nie chce się jednak oczyścić, wyciera twarz i przechyla butelkę. Przykro mi mała dziewczynko, bo z taką łatwością mówisz ,że mama prędko nie wróci. Masz pewnie zaledwie dziesięć lat, a już pogodziłaś się ze świadomością, że mama to dodatek do twego istnienia. Chciałabym być duchem. Objawić się każdej z nich i wytłumaczyć : “Jesteś rodzicielką, jesteś twórcą. Nie zaniedbuj swojego dzieła, pielegnuj je, szanuj, kochaj. Będzie rosło, będzie pięknie kwitło, a Ciebie rozpierać będzie duma.”
Im trzeba dać coś w zamian. Ale to nie ich wina, to wina świata, który nam kreują, który w nas wpychają. Coś za coś. Nigdy nic po prostu.
Chciałabym podejść do każdej dziewczyny, kobiety. Do tych ,które tak bardzo cierpią. Wylewają po cichu łzy i zatracają się w niszczeniu siebie. Chciałabym każdą z nich pogłaskać po głowie, dać uczucie ciepła, akceptacji i wyrzucić z nich osamotnienie, rezygnacje, oraz każdą negatywną rzecz która zradza się w ich głowach. Chciałabym dać im nadzieję, że mają dar, który trzeba pielęgnować, że wcale nic nie jest stracone, że to wszystko co złe to jedna wielka mistyfikacja złych mocy. To nie istnieje. Istnieje tylko jasne światło ,które każda z nich posiada. Wystarczy tylko, albo aż, zrzucić z siebie cień. One są mądre, silne, tylko ktoś, albo coś, nie może tego znieść.Gdy zwiędną Ci kwiaty na balkonie, posadź nowe. Pokaż, że to Ty tu rządzisz, że to Ty decydujesz.Wygranie wojny, wiąże się z wygrywaniem i toczeniem wielu bitew. Chciałabym je chronić przy staczaniu każdej z nich.
Chciałabym położyć dłoń na ramieniu każdego mężczyzny, dodając otuchy i mówiąc “Idź bohaterze, to Twoja droga, to Twoja misja. Masz w sobie tyle siły, że możesz poradzić sobie ze wszystkim”. W chwilach gdy wchodzą do ciemnego lasu, iść przodem i dawać światło, żeby było prościej, łatwiej. Tak, aby obudzić w każdym z nich świadomość, że są w stanie zrobić wielkie rzeczy, że są oddziałem, każdy z nich osobno. To oni swą siłą, decydują o wyniku bitwy. To oni swą siłą, wygrają całą tę wojnę, by każdy z nas mógł być szczęśliwy.
Nie jestem duchem. Jestem istotą żywą. Ograniczaną przez czas, odległości, miejsca, umysł, a przede wszystkim przez system który rządzi tym światem. Małymi kroczkami, będę jednak dążyć do tego, aby pomóc tym, którzy tego potrzebują. Uda się. Wiem to. Teraz wiem też, że są ludzie którzy mi pomogą. Wierzę w to.
Chcę zabrać mamę do Rzymu pokazać jej rzeczy których nigdy nie widziała, o których tylko słyszy, czyta, ogląda. Nie doświadcza. Należy się jej.
Chciałabym zabrać P. do Paryża. Tam mimo zgiełku i tłumu jest dużo wolności, którą odkryłam, dużo dobrych rzeczy , których tutaj nie ma. On łaknie wolności, swobody. Czuje jak kotłuje się w nim energia. Wychodzi z niego czasami, nie w ten sposób co powinna. Wychodzi z niego nie dając mu uczucia ulgi, tylko powodując kolejne zniszczenia w jego głowie, w jego sercu. Jest mi wstyd, że wyświadczam mu niedźwiedzią przysługę. Chwile wytchnienia opłaca długim i intensywnym cierpieniem. Ale to tak jak z tymi kwiatkami. Nie można ich wyrzucić. Czas pokazać, że to światło tu rządzi, a nie te przeklęte cienie.
Chciałabym podejść do T. wtedy ,gdy widziałam jak bardzo jest zagubiony. Wziąć go za rękę, wyprowadzić z jaskini gdzie wszystko go przytłacza. Wyjść i dać mu oddychać. “Weź trzy głębokie wdechy i zobacz, jesteś ponad to!” Chciałabym poczuć jego spokój i radość.
Chciałabym podejść do brata, powiedzieć “Stary, patrz jakie to wszystko jest piękne!”. Chciałabym, żeby uwierzył, że wszystko ma sens, żeby zaczął żyć, nie tylko egzystował. Chciałabym, żeby uwierzył.
Jestem chciwa.Tyle bym chciała.

21.5.12

***

Odwróćcie się. Wszyscy na raz! Nie po kolei, nie partiami. Wszyscy na raz. Odwracać się! Darujcie sobie kurtuazje, darujcie fałszywe słowa pomocy. Darujcie sobie tą całą otoczkę dobroci, skoro nie macie na nią ochoty. Fałsz powoduje większe szkody. Prośba o pomoc nie jest prosta. Gdy ktoś zbiera się na ten krok, nie jest mu łatwo. Nie jest łatwiej, gdy się odwracacie wtedy. Więc wszyscy na raz! Natychmiast! Zamknijcie fałszywe mordy, i odejdźcie, bo nic tu po Was.

O mnie