6.2.14

***

Byłabym dobrym Bobem budowniczym. Buduje, później wszystko wyburzam. Buduje z gracją, polotem, fantazją i ogromem nadziei. Wyburzam prosto, silnie i do samego końca.
Najlepiej buduje bariery. Bariery i zdania z "nigdy" to moja specjalność. Za każdym razem mówię sobie , co mam do stracenia, warto zaryzykować, i za każdym razem do stracenia mam strasznie dużo. Za każdym razem zostawiam sobie czarną dziurę w brzuchu, czarną otchłań w sercu, nienawiść i ból.
Mówimy ,że to czarna dziura. Dokładnie jest to zaciśnięta grdyka, tak jakby ktoś ją nam ścisnął i nie chciał puścić, tak jak wtedy gdy chcemy strasznie płakać, ale się powstrzymujemy. Do tego dochodzi to uczucie opuszczenia. Nasze ciało tak bardzo pragnie, tak bardzo Kocha i nie może mieć tego co chce. Potrzebuje emocji, potrzebuje uczucia, jest na głodzie i tego nie dostaje.
Nie wierzę już. Tak bardzo bym chciała i tak bardzo pragnę całym swoim ciałem i głową, ale już nie wierze. Nie jestem w stanie zaufać. Po raz kolejny ktoś rozerwał mnie na kawałki. Przecież zawsze proszę, zawsze ostrzegam, że sobie nie poradzę, żeby się zastanowili. Tym razem nie poradzę sobie na pewno. Nie radzę sobie kompletnie. Znów jestem zagubiona, chce mi się płakać, wymiotować, niszczyć, kopać i wydzierać się jak najgłośniej. Chce popaść w lament i furię, pokazując wszystkim jak bardzo cierpię. Budujemy coś i kurwa po chuj to budujemy kiedy nie ma w nas chęci walki i utrzymania tego. Nie rozumiem znów kompletnie nic. Zostałam wychowana inaczej, zostałam nauczona inaczej, zostałam inaczej doświadczona. Dla mnie się walczy. Ale jak walczyć gdy się już nie Kocha. trwam w tym maraźmie tracąc resztki godności, tracąc resztki  szacunku do siebie. Nie potrafię o siebie zadbać. Może dlatego nikt inny też tego nie potrafi. Nikt inny tego nie chce. Już nigdy nie chce w nim wchodzić. Już nigdy. Ostatnie okruchy wiary zmiótł wiatr i nigdy nie wrócą. Już nie zaufam. Nie potrafię. Jak zaufać gdy jest się okłamywanym na każdym kroku. Jak można powiedzieć komuś ,że się go Kocha, a potem zostawić przez byle pierdołę. Jak można nie chcieć walczyć i jak można odkochać się tak szybko. Po chuj rzucać słowa na wiatr. Po co robić komuś taką krzywdę, a zarazem robić krzywdę innym zostawiając nie gojącą się bliznę.
Nie rozumiem świata, to takie banalne. Naprawdę go nie rozumiem.
Jestem milionem rozsypanych kawałków. Już nigdy się nie pozbieram.

O mnie