30.8.12

***

Ktoś mi powiedział, że on mi nie jest potrzebny, on mnie nie wyleczy, nic mi to nie da, nie potrzebuje go. Mylił się. Zarazem miał też rację. Potrzebowałam go, właśnie teraz, z tym z czym do mnie przyszedł. Z czymś co ociekało nim. Nastrojami, marzeniami, pragnieniami, snami, całą jego energią. Pewnie on wcale tak nie myśli, ale tak jest. Poczułam zapach. Wgłębiając się coraz dalej, patrząc coraz bliżej. Przez pierwsze sześć razy nerwowo łapiąc wszystko wzrokiem, następne osiem spokojnie chłonąc. Zmiażdżył mnie, kopnął mnie w tyłek. Pokazując, że się da.
Tak właśnie miało być. Nie wierzę, że wczorajsza rozmowa, z przemykającym się jego tematem była przypadkowa. Przecież o nim nie rozmawiam. Nie sama. Tylko gdy pytają. A wczoraj?
Przebił wszystko, stał się najlepszy.
Jest do tego droga.

22.8.12

***

I stoi tak nad nią i patrzy raz po raz, gdzie niknie policzków róż, usta potwora grymas nabiorą i czerni kolory,na mglistym spojrzeniu jej dużej pokory, skrywanej tam wewnątrz,trzymanej w ukryciu, po stole przechodzi dreszcz zimny, świetlików blask tonie pod ciemną osłoną, nie mogą już świecić, nie mogą, niech spłoną,niech zgaśnie, udusi, nadepnie tak silnie, by ducha wyzionąć ,tak na raz, prawilnie, bo po co ma istnieć ta zdechła pokraka, nie świeci już przecież, nie świeci , nie lata.
I stoi tak nad nia i stoi i patrzy, grymasi i wdycha ,bo co tu zobaczy,oczy juz puste juz nic ciekawego juz daj jej spokoj moj drogi kolego, juz wziales co chciales, spiles sens zycia , wiec zmykaj szybciutko jak robisz zazwyczaj

9.8.12

***

Wariuje. Czuje jak powoli tracę zmysły. Rozdarłam się na pół, na połowę podzieliłam siebie. One są inne. Obie. Mają coś ze sobą wspólnego. Głupotę. Moja głowa zwariowała. Nie odpowiada na proste pytania. Nie wie, komplikuje, dopisuje, wymazuje, kreuje, zamyka , otwiera.
Nie rozumiem czemu zarzuca mi się kłamstwo, gdy nie potrafię być nieszczera i mówię rzeczy , które bolą. Czuje , że właśnie opuściłam siebie, opuszczając Ciebie. Zaczynam kreowanie świata w którym mnie nie będzie. Będzie moja powłoka. Skóra, ubranie, tępy wzrok i wydzierający się smutek z twarzy. Ostatnie -hej- przyjaciela, gdy drzwi od windy się zamykają - uśmiech, pamiętaj , że powinnaś pokazać, że się cieszysz -.  Nie cieszę się. Uciekłam. Dwa razy w przeciągu trzech dni.
Możliwe, że przeraził mnie półmrok? Ciężkość powietrza z rana, niemożność złapania głębokiego oddechu, szum, zgiełk i kolor ścian. Zielony, który sprowadzał od zawsze mój niepokój i pomarańcz, powodujący od dziecka gorączkę. Możliwe, że byłam tak słaba, że te błahostki mogły zniszczyć wszystko? Jak mogę wiedzieć, że kogoś nie kocham, żeby za tydzień być pewna, że jednak to nie prawda. Czemu kładąc się spać znów fantazjuje, o tym by być w innym miejscu. Czemu gdy byłam w innym miejscu, myślałam, że chce wrócić tu gdzie jestem. Możliwe, że przerażały mnie ściany? Twój ład, nie ład, porządek, zwyczaje, rodzaj muzyki, rodzaj pułapki, intensywność? Co jest kurwa grane?
Myślę teraz, że zostałam zmanipulowana, że to Twoja wina, że zachowałeś się nie fair. Długo nade mną pracowałeś, wiedziałeś czego potrzebuje, dałeś mi to,powoli przyzwyczajałeś, wykorzystałeś moją pijaną głowę, pociągnąłeś ją do obietnic, a potem było już za późno. Ale, przecież mogłam się nie upijać. Nikt we mnie na siłę nie wlewał. Nikt za mnie tego nie powiedział, zrobiłam to sama.
Wszyscy myślą, że jesteś krystalicznie czysty. Nie chce powiedzieć o Tobie złego słowa. Dlatego muszę to w sobie stłamsić.
A gdyby to było w innych okolicznościach? Może te były dla mnie za trudne? Dlaczego nie powiedziałeś - zaczekaj, niech to wszystko się uspokoi, nie czas teraz na tak drastyczne zmiany - wiem, dużo Cię to kosztowało. Teraz kosztuje jeszcze więcej. Ciebie. Mnie.
Mieszasz mnie z błotem. Rozumiem. Z drugiej strony nie rozumiem wcale i jestem zła. Wzajemnie oskarżamy się o manipulacje, wykorzystanie. Pewnie żadne z nas tego nie chciało, nie robiło nic celowo. Znam swoją prawdę, Ty znasz swoją. W niej nie jesteśmy bezbłędni, ale oskarżamy siebie wzajemnie. Chce wierzyć, że to nie prawda. Wiesz, to wyglądało tak: wchodzisz, mówisz dzień dobry i dajesz mi wszystko to czego potrzebuje. Wszystko. Co miałam zrobić? Wiesz jak jest trudno? Widzieć swojego wybawiciela. Rycerza na białym koniu, a jednak czuć w środku , że coś jest nie tak. Jak mam się czuć sama ze sobą? Niewdzięcznica. Dałem wszystko, nie dostałem nic. Nieświadomie kazałeś podjąć mi decyzje, bardzo trudną, a prosiłam, mówiłam, że nie chce podejmować teraz żadnej. Podjęłam dwie zaledwie w trzy dni i każda z nich jest tragiczna w skutkach. Może my potrzebujemy tragedii? Miałeś spokój w oczach gdy oboje leżeliśmy i lały się nam strugi łez po policzkach. Wiesz ile mnie to kosztowało? Wiesz, że za każdym razem chowam się w takich chwilach? Ale i ja byłam spokojniejsza. Właśnie w tej tragicznej chwili. Wszystko mi się miesza. Jesteś niesprawiedliwy. Każesz mi zniknąć, nie tylko dla Ciebie, dla reszty też. Chcesz mnie osadzić samą? Powiedziałeś, że jestem chora. Gdybyś powiedział , ze jestem słoniem, pewnie bym uwierzyła i na następny dzień zgłosiła się do zoo. Uwierzyłam Ci. Zrobię coś z tym, już robię. Chociaż wewnętrznie jestem rozdarta i jest mnie dwie, fizycznie nie mogę się rozdwoić. Przecież wiesz. Mimo tego, masz o to do mnie pretensje. Nie wiem, czy moja głowa interpretuje to teraz dobrze, czy zaczyna pracować i rozumieć pewne zależności. Czy czasami nie jest to system obronny , który się włączył, by się usprawiedliwić. Czy to wszystko to moja wina, czy wszystko zrobiłam świadomie? Czuje jakby zrobił to ktoś inny. Jakby to wszystko było snem. Dziwnym snem.

7.8.12

***

Jak to się stało?Po co to było? Jak moja chora głowa mogła do tego dopuscić?
Wyrwałam kawałek serca. Na swój widok- mdli. Zabiłam . Straciłam część siebie. Sama wybralam.Sama to zrobilam. Chora głowa. Nigdy jej nie wybacze.

O mnie